Poszłam do jakiegoś lasu,by pomyśleć. Była noc,więc nikt mi nie powinien zakłócić spokoju. Spojrzałam w księżyc.Czułam tą jasność. Wszystko mi przypominał. Z oczu popłynęły mi łzy. Zniżyłam łeb,nabrałam powietrza i zawyłam,leczy wycie zamieniło się w śpiew. Śpiewałam o pewnym bohaterze,który pokonał młodego smoka. Usłyszałam trzask gałęzi za mną,lecz się nie zerwałam.
-Co to za pieśń?-Śpiewała mi ją matka. Opowiadała mi piosenkami wiele rzeczy. Np. Jak ona wygląda,jak wygląda las. Dzięki niej nauczyłam się słuchać więcej niż zwykły wilk. Ta piosenka...jakby wyostrzyła mi zmysły...
-Ugryzłam się w język. Rozgadałam się...zamyśliłam. Nie mogę tego robić. Nie myśl o swojej rodzinie.
-Dla czego?-Zapytała.
-Co dla czego?
-Czemu masz o nich nie myśleć?
-Bo...zaraz,skąd wiesz...
-Umiem czytać w myślach-Przerwała mi.
-To nie czytaj w moich.
-To czemu nie możesz o nich myśleć?
-Ugh.-Musiałam powiedzieć.-Przypominają mi tę straszną noc i tych ludzi. Nie chcę za nimi płakać. Kiedy ich ożywię i dostanę wz...n-nie ważne.
<Co na to powiedziałaś Asami?>
To ta pieśni którą śpiewałam :
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz